Prolog

Prolog


Australia, Most Harbour Bridge w Sydney, godzina 23:10

Niemal czarna zasłona nieba z miliardami święcących gwiazd zawisła nad australijskim miastem. Chodnikiem szła Taylor Hill- jedna z miejscowych uczennic pobliskiej szkoły średniej. Ubrana była w czarne jeansy i grubą bluzę z kapturem o podobnym kolorze.
Stawiała wolne kroki na brudnym chodniku starając się omijać kałuże, a jej ubrudzone błotem glany obijające się o ziemie wydawały z siebie dźwięk. W jej szmaragdowych oczach było coś co tylko nie licznym dane było odczytać. Potrzebowała tego już od dłuższego czasu. Potrzebowała swojego końca.
Lekki wiatr z północy zawiał jej brązowe włosy do tyłu odsłaniając bardzo bladą cerę i kilka młodzieńczych pryszczy. Wąskie usta wykrzywiły się w szyderczym uśmiechu pokazując przy tym czarny kolczyk w górnym dziąśle. Była zadowolona, bo właśnie spełniała swoje marzenie, które zaprzątało jej głowę już od kilku lat.
Na moście podobnie jak na ulicach nie było nikogo. Żadna żywa dusza nie zjawiła się tu od pół godziny, a szanse na to, że pojawi się tu ktoś jeszcze tej nocy były marne.       Ostatecznie zatrzymała się przed balustradą konstrukcji i patrząc na brudną wodę rzeki, zamknęła oczy. Była pewna tego co robi; od samego początku zaplanowała wszystko, ale nie przewidziała jednego.
On też tu był. 
Po głośnych krokach niosących się za nią mogła podejrzewać, że tajemnicza osoba szła tak specjalnie, aby Hill mogła ją dosłyszeć. Podeszła bliżej tak, że Taylor mogła śmiało spojrzeć w bok, ale nie dostrzegła nic nadzwyczajnego, gdyż znajdujący się na głowie czarny kaptur skutecznie zasłaniał wszystko. Panowała dziwna cisza i napięcie przerywane tylko ciężkim oddychaniem obojga i szumem wody pochodzącym z dołu.
-Dlaczego?-po prawej stronie dosłyszała głos, który nie był jakoś szczególnie nadzwyczajny, ale jednak posiadał coś innego. Zmarszczyła brwi zastanawiając się nad odpowiedzią. Nie chciała się przyznać, ale lekki strach opanował jej ciało.
-Dlaczego chcesz się zabić?-gdy postać nie usłyszała odpowiedzi postanowiła ponowić swoje pytanie, tym razem bardziej bezpośrednio podnosząc lekko głos.
-Bo mogę...-brunetka chcąc włożyć w swoją wypowiedz jak najwięcej pewności siebie sprawiła, że jej głos lekko zadrżał, co niestety przyniosło odwrotny efekt.-Zawsze o tym marzyłam.
-W takim razie nie spełnię twojego marzenia. Wybacz.-jej chude dłonie zaczęły drżeć, a oczy znacznie się powiększyły. Była nie tylko przerażona, ale też zdziwiona wszystkim co się teraz działo. Nagłym ruchem odwróciła głowę i poczuła, że zaraz znowu się załamie. Po raz pierwszy ktoś przeszkodził jej w niemal, że idealnym planie, który myślała, że opracowała do perfekcji, lecz myliła się i nawet nie wiedziała jak bardzo. A teraz stał koło niej.
We własnej osobie.

To był on.

Łowca Samobójców.

 


(~*~)
 
Nie kierujcie się wyglądem bloga. Aktualnie czekam na szablon, a prolog dodałam dzisiaj, ponieważ opowiadanie jest też na wattpadzie, a tam już od jakiegoś czasu jest początek, więc chciałam aby tu też był. Pierwszy rozdział dodam od razu, kiedy pojawi się szablon.

 
 
Mrs Black bajkowe-szablony